Ostatnie dwa dni syn mocno dokazywał. Histerii nie było końca. Zdarzały już mu się jednorazowe napady histerycznego płaczu, jednak zazwyczaj mijały one po jakiejś godzinie. Tym razem ataków wycia było kilka i zeszło się prawie dwa dni... Myślałam, że może wreszcie zęby idą, ale to nie to. Nie umiem tego rozszyfrować.
Synek już prawie samodzielnie siedzi. Ale nie potrafi się jeszcze podnieść z pozycji leżącej na plecach do siedzącej. Ale ćwiczy wytrwale, więc możliwe że jeszcze w tym roku opanuje tę umiejętność.
Powoli szykujemy się na święta. Upiekłam tradycyjnie stos pierniczków. Zeszło mi się cztery godziny, ale warto było. Święta będziemy mieć w rozjazdach, więc za każdym razem będziemy zabierać ze sobą miskę pierniczków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz