piątek, 30 listopada 2018

Piecza - 13. tydzień

W temacie rozprawy bez zmian.

Synek już ładnie wyregulowal sobie sen. Zdarza się nawet, że przesypia całą noc. Są to jednak jednostkowe przypadki na razie. Najczęściej mamy pobudkę w okolicach 2.30 na siku i butlę.
Apetyt ładnie dopisuje. Słoiczek z warzywami dostaje raz dziennie, a tak to mleczko. Z warzyw nie polubił szpinaku, czyli jest normalnym dzieckiem. :-) Od grudnia zacznę wprowadzać mu jeszcze owoce.
Synek próbuje sam siadać. Na razie mu w tym przeszkadzam, bo wydaje mi się że to za wcześnie. Jak widzę że "siedzi" taki zgarbiony, to go przewracam na plecki.
Za to leżenie na brzuszku to nuda. Zaraz zaczyna marudzić albo obraca się na plecy i wpycha rączki do buzi. Właściwie te rączki to ciągle w buzi trzyma...
Po grzechotki nie sięga sam, ale jak mu wsadzić coś w rączkę to trzyma. I zdecydowanie lewa rączka jest w tym trzymaniu lepsza.

I wybitnie uwielbia się kąpać. Normalnie szaleństwo jakieś. Połowa wody zwykle wychlapana. W związku z tym planuję zabrać go na basen taki dla dzieci, jak tylko skończy pół roku. Ciekawe czy też będzie tak szaleć.


piątek, 23 listopada 2018

Piecza - 12. tydzień

Co u nas?
- szczepienie na rotawirusy zaliczone
- badanie ogólne moczu synka i morfologia zaliczone - wszystko w normie
- ponowna wizyta pani z OA - jak zwykle sympatycznie
- apetyt synkowi dopisuje - potrafi zjeść już cały słoiczek za jednym posiedzeniem
- terminu rozprawy brak

- przyszła paczka od Streetcom.pl z produktami do testowania. Jak na razie reakcja pozytywna, bez uczuleń czy podrażnień.



- powoli już myślimy o Świętach. Dla rodziców zamówilismy fotokalendarze ze zdjęciami synka. Jeden kalendarz też zamówilismy dla siebie - będzie na pamiątkę.

Ciekawe czy nasza rozprawa odbędzie się jeszcze w tym roku...

piątek, 16 listopada 2018

Piecza - jedenasty tydzień

Terminu rozprawy nadal nie ma. A w związku z tym że mija kolejny miesiąc to znów będziemy mieć wizytę pani z OA (powinna odbywać się raz w miesiącu w trakcie pieczy). No nic to. Pogadamy sobie i opowiemy co u nas.

Zaliczyliśmy kolejną wizytę u neurologa. Oczy synka już w porządku- wodzi wzrokiem jak ta lala. Tym razem pani się przyczepiła do napięcia mięśniowego w rączkach. Wydaje mi się że trochę diagnoza na wyrost. Mały miał po prostu fatalny humor - a trudno żeby podczas płaczu rączki były rozluźnione... No ale zobaczymy. Mamy masować i rehabilitować, a w styczniu kolejna wizyta.

Kolki nie odpuszczają. Zastanawiam się czy młody nie ma jakiejś nietolerancji pokarmowej, bo trochę za długo to trwa. Niestety z wywiadu środowiskowego nie mamy informacji, czy w rodzinie synka była celiakia czy inne zaburzenia trawienia...

W związku z tym, że młody skończył już 4 miesiące zaczęliśmy ostrożnie rozszerzać dietę. Brzuszek reaguje jak zwykle. Używamy na razie słoiczków żeby wybadać co mu smakuje a co nie. No i już wiem, że dynia jest super a brokuł zdecydowanie nie. Skoro tak to zrobię dynię samodzielnie i będę mu podawać...


Jakiś czas temu zarejestrowałam się na stronie streetcom.pl. To takie miejsce gdzie wypełnia się ankiety. Jeśli twoje odpowiedzi pokazują że jesteś odpowiednią osobą  to dostajesz produkty do testowania. No i załapaliśmy się - w przyszłym tygodniu przyjdzie paczka kremów na odparzenia dla synka. Nowy Sudocrem. Jupi!


czwartek, 8 listopada 2018

Piecza - dziesiąty tydzień

Pyk- minęło 10 tygodni z synkiem. Młody kończy 17 tygodni już.
Synek rośnie cały czas. Aktualnie ma 63 cm "wzrostu".
Robimy szczepienia dalej razem z kalendarzem. Apetyt średnio dopisuje ale ujdzie. I jest po prostu normalnie...

....
Koty u rodziców:

Nasza kotka na straży:

czwartek, 1 listopada 2018

Piecza - dziewiąty tydzień

Najważniejsze z tego tygodnia to to, że był kurator! Był całe pięć minut.
Pani nawet butów nie zdjęła. Wyszła z założenia, że jesteśmy już wystarczająco wymaglowani przez pracowników Ośrodka więc na szybko spisała sobie tylko nasze dane i wiek synka. Bo coś w notatce trzeba napisać...
Syn akurat spał więc nie zauważył wizyty. Pani tylko na moment zajrzała do niego do łóżeczka, zachwyciła się maluszkiem i poszła.
No ale była, czyli proces ruszył do przodu. W przyszłym tygodniu będę dzwonić do sądu i się dopytywać o termin rozprawy.


Poza tym mamy sezon chorobowy w pełni. Mąż przeziebiony, ja z grypą. Młody jakoś jeszcze się trzyma przy zdrowiu.
Ostatnie trzy dni przeleciały mi przez palce, bo leżałam z gorączką. Mój jedyny wysiłek w ciągu dnia to karmienie i przewijanie. Dział rozrywki przejął tatuś. A sprawy domowe odłożone czekają na lepsze jutro...