Pokazywanie postów oznaczonych etykietą integracja sensoryczna (SI). Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą integracja sensoryczna (SI). Pokaż wszystkie posty

piątek, 1 lutego 2019

Piecza - 22. tydzień

Trochę mi już lepiej jak się wyżaliłam. Pomogło mi też opierniczenie męża i psa (tak, psu też się dostało, bo już czuje wiosnę i stęka po kątach).


Synek miał jakiś kryzys, prawdopodobnie związany z intensywnym rozwojem układu nerwowego. Przez krótki czas fotelik był jedynym działającym uspokajaczem. A to nie było dla mnie łatwe z uwagi na ciężar fotelika.

Aktualnie fotelik nie jest już interesujący, bo krępuje ruchy. A szanowny obywatel musi się wyszaleć. On nawet jak siedzi to biegnie... Od czasu do czasu zapomina też o drzemce po posiłku (do tej pory spanie było po każdym jedzeniu, chociaż na 20 minut).

Niestety nocki wróciły do starej normy - czyli pobudka w okolicach 1:00-2:00 w nocy na mleczko. A potem o 6:30 koniec spania, bo jestem wyspany...

Coraz sprawniej synek przyjmuje pozycję siedzącą i... stojącą. Trzymając mnie za kciuki podciąga się i w zależności od nastroju siedzi lub stoi. Częściej stoi, bo nowa umiejętność jest strasznie fajna i trzeba ja powtarzać, powtarzać, powtarzać...

Apetyt dopisuje i nawet owoce zaczynają mu już smakować. Pod warunkiem, że są zimne. Odgrzewane papki to tylko w wersji warzywnej. Owoc ma być zimny i to najlepiej podany z jogurtem. O!


Zabawki póki co są mało interesujące. Są dwie ulubione - kolorowa grzechotka-kula oraz futrzasta maskotka ptak. Reszta może sobie leżeć.


Synek najwyraźniej kojarzy już słowo "am" z jedzeniem. Często to powtarza jak za wolno zapelniam łyżkę. Jedząc też nieraz mówi coś w rodzaju "mniam".

Coraz częściej myślę o tym jak to będzie jak wrócę do pracy. Bo trzeba wtedy będzie wysłać synka do żłobka i nie wiem jak zareaguje. Jest też inna alternatywa - rezygnacja z pracy i pociągnięcie jednego roku na zasiłkach. Ta druga opcja średnio mi się podoba, ale różnie może być...

piątek, 25 stycznia 2019

Piecza 20-21. tydzień

Troszkę lepiej się dogadujemy z synem. Udało się nam opanować histerie.
Okazuje się, że syn ma po prostu problem z wyciszaniem się jak jest zmęczony. A im więcej się dzieje (czyt. zloty rodzinne) tym gorzej.

Najlepszym sposobem na wyciszenie okazał się być fotelik samochodowy. Wkładam do niego synka, szczelnie zapinam i bujam. Po zaśnięciu przekładam go do łóżeczka jak się da. A jak nie to chociaż rozpinam pasy w foteliku, bo mam stracha, że synek się udusi tymi pasami...
Oczywiście cisza i spokój są bardzo pomocne.


Mieliśmy ostatnio wizytę kontrolną u neonatologa i nie stwierdzono zaburzeń. Owszem synek jest trochę za chudy, ale goni rówieśników. Apetyt dopisuje więc nie ma obaw, że będzie chudszy. Ulubiony smak to rybka.

Udało się też wreszcie zaszczepić synka (za czwartym podejściem, bo wcześniej ciągle katar). W nocy po szczepieniu wyskoczyła mega gorączka 39.7. Zgodnie z zaleceniem pediatry zbijałam paracetamolem, ale praktycznie co kilka godzin znów był skok temperatury. W związku z gorączką synek praktycznie całą dobę przespał. Budził się tylko na karmienie. Apetyt dopisywał pomimo gorączki. Po dobie od szczepienia stan synka wrócił do normalności.


Co do ogólnego rozwoju - synek jeszcze nie raczkuje i leżenie na brzuchu wywołuje u niego bunt. Za to uwielbia być trzymany w pozycji stojącej ze stopami opartymi o podłoże. Siedzi prawie samodzielnie (jak go posadzę) i rączkami trzyma się różnych przedmiotów, żeby nie upaść. Takie balansowanie lewo-prawo. Potrafi sam wyjąć i włożyć smoczek do buzi. Podczas karmienia (w leżaczku-bujaczku, bo jeszcze nie siedzi sztywno) trzyma łyżkę, którą go karmię i sam celuje sobie do buzi. Z różnym skutkiem. :-) Jeśli chodzi o mowę to pojawiają się pierwsze sylaby "ma", "am", "ła", "ał".

Syn ma skończone 6 miesięcy. Czyli rozwojowo idzie całkiem dobrze mimo wcześniactwa.

piątek, 11 stycznia 2019

Piecza 19. tydzień

Najważniejszy news z tego tygodnia - Mamy wreszcie termin rozprawy!!! Co prawda dopiero na marzec, ale wreszcie widać światełko w tunelu. Trzeba będzie zorganizować opiekę dla synka, żeby nie zabierać go do sądu.


Poza tym odwiedziła nas pani z OA. Tym razem inna niż zwykle, bo nasza nadal choruje. No i w sumie dobrze, że był ktoś inny, bo była okazja skonfrontować synka z nową osobą i dowiedzieć się czegoś nowego.
Kolejna osoba potwierdziła zatem, że syn jest wyjątkowo nadaktywny. Potrzebuje dużej ilości bodźców, nieraz bardzo silnych. Jego mózg pracuje na zwiększonych obrotach, więc zarówno ruchowo, jak i intelektualnie synek świetnie się rozwija. Na obecną chwilę dorównuje rówieśnikom, lub nawet niektórych przegonił. Niestety taki pobudzony mózg czasem dostaje "czkawki", stąd napady histerii u synka. W przyszłości najprawdopodobniej czekają nas zajęcia z integracji sensorycznej.
Możliwe, że z czasem to pobudzenie się wyciszy. Możliwe, że to pobudzenie to efekt niedojrzałego układu nerwowego.
Jeśli jednak mózg nie zwolni, możemy mieć do czynienia z ADHD, problemami z zachowaniem ale też dużą inteligencją.


Tak, wiem. Powyższe diagnozy są troszkę na wyrost, bo mówimy jednak o półrocznym dziecku (za kilka dni synek kończy 6 miesięcy). Ale na obecną chwilę jego pobudzenie bywa męczące. Chociażby częstotliwość pobudek w ciągu nocy, albo histeryczne reakcje na zloty rodzinne...


Zapytaliśmy też o przyszłość naszej rodziny. Chcielibyśmy mieć w przyszłości więcej dzieci, a raczej są nieduże szanse na rodzeństwo biologiczne synka. W naszym ośrodku przyjęło się, że wniosek o drugą adopcję składa się najwcześniej rok po rozpoczęciu pierwszej pieczy...  Niektórzy pewnie pomyślą, że oszaleliśmy - jedno ADHD w domu potrafi człowieka przytłoczyć. W naszym przypadku działa raczej jako wyzwanie. Bo kto niby miałby sobie z tym lepiej poradzić, jak nie my?



piątek, 16 listopada 2018

Piecza - jedenasty tydzień

Terminu rozprawy nadal nie ma. A w związku z tym że mija kolejny miesiąc to znów będziemy mieć wizytę pani z OA (powinna odbywać się raz w miesiącu w trakcie pieczy). No nic to. Pogadamy sobie i opowiemy co u nas.

Zaliczyliśmy kolejną wizytę u neurologa. Oczy synka już w porządku- wodzi wzrokiem jak ta lala. Tym razem pani się przyczepiła do napięcia mięśniowego w rączkach. Wydaje mi się że trochę diagnoza na wyrost. Mały miał po prostu fatalny humor - a trudno żeby podczas płaczu rączki były rozluźnione... No ale zobaczymy. Mamy masować i rehabilitować, a w styczniu kolejna wizyta.

Kolki nie odpuszczają. Zastanawiam się czy młody nie ma jakiejś nietolerancji pokarmowej, bo trochę za długo to trwa. Niestety z wywiadu środowiskowego nie mamy informacji, czy w rodzinie synka była celiakia czy inne zaburzenia trawienia...

W związku z tym, że młody skończył już 4 miesiące zaczęliśmy ostrożnie rozszerzać dietę. Brzuszek reaguje jak zwykle. Używamy na razie słoiczków żeby wybadać co mu smakuje a co nie. No i już wiem, że dynia jest super a brokuł zdecydowanie nie. Skoro tak to zrobię dynię samodzielnie i będę mu podawać...


Jakiś czas temu zarejestrowałam się na stronie streetcom.pl. To takie miejsce gdzie wypełnia się ankiety. Jeśli twoje odpowiedzi pokazują że jesteś odpowiednią osobą  to dostajesz produkty do testowania. No i załapaliśmy się - w przyszłym tygodniu przyjdzie paczka kremów na odparzenia dla synka. Nowy Sudocrem. Jupi!


wtorek, 14 lutego 2017

PIELĘGNACJA I ROZWÓJ PSYCHOMOTORYCZNY NIEMOWLĄT ORAZ METODY STYMULOWANIA TEGO ROZWOJU - warsztat

Ostatnie nasze zajęcia (ci,  którzy starają się o adopcję starszych dzieci mają trochę więcej warsztatów - temat choroby sierocej, traumy oraz relacji między rodzeństwem).

Warsztat był podzielony na dwie części.
W pierwszej części rozmawialiśmy o samym rozwoju maluszka, o kamieniach milowych w rozwoju, o tym co hamuje a co pobudza dziecko itp.
Wszelkim chodzikom, automatycznym huśtawkom i leżaczkom mówimy NIE! Takie konstrukcje zaburzaja zdolność naszego dziecka do orientacji w terenie.
Pojawił się też temat BLW - nauki samodzielnego jedzenia, poznawania posiłków wszystkimi zmysłami. Tutaj wszyscy zgodnie są na TAK, choć wymaga to naszej cierpliwości i akceptacji bałaganu wokół nas. No nic - nasz pies raczej będzie zadowolony z takiego bałaganu i chętnie pomoże w sprzątaniu...

.................................

Druga część szkolenia to dopiero była frajda! Uczyliśmy się chustowania - czyli noszenia dzieci w chuscie. Do tego nie trzeba mnie przekonywać, zawsze chciałam tego spróbować.
ZASADY są takie:
- małe dziecko motamy twarzą do nas. Dopiero jak będzie większe to możemy zamotac młodego twarzą do świata.
- Nie zapominajmy o naturalnej pozycji dziecka dla danego etapu rozwoju. Prostowanie kręgosłupa następuje dopiero w wieku 7-9 miesięcy. Wcześniej dziecko przyjmuje naturalnie kształt fasolki i tak też mamy dziecko nosić - rączki i nóżki podkulone.

Rynek chust jest bardzo rozbudowany.
- chusty tkane - najlepsze ale i wymagające od nas większej wprawy w motaniu
- chusty kółkowe - wygodne rozwiązanie chusty tkanek, stosujemy inne wiązania
- chusty elastyczne - raczej nie polecane, nadają się tylko dla malutkich dzieci

Długość chusty dopasowujemy do naszych gabarytów. Standardowo jest to 4,6 m. Po ćwiczeniach wiemy, ze przy moim wzroście 1,70 m taka chusta by wystarczyła - ale już mój mąż mając 1,82 m wzrostu musi mieć chustę dłuższą na 5,2 m.

Ceny chust są bardzo różne - najtańsze chusty tkane to wydatek około 100 zl. Im bardziej wymyślne wzory lub rodzaje splotów tym drożej. Miałam nawet w ręku chustę za 1000 zlotych - wzór owszem piękny, ale w praktyce mota się tak samo. Więc kolory i wzory to już kwestia gustu.

Drobna fotorelacja:





czwartek, 15 grudnia 2016

ZABURZENIA INTEGRACJI SENSORYCZNEJ (SI) I ALKOHOLOWY ZESPÓŁ PŁODOWY (FAS), JAKO NAJCZĘŚCIEJ WYSTĘPUJĄCE PROBLEMY DZIECI ADOPTOWANYCH - warsztat

ZABURZENIA INTEGRACJI SENSORYCZNEJ (SI)
cytat:
"Integracja sensoryczna to zdolność dziecka do odczuwania, rozumienia i organizowania informacji dostarczanych przez zmysły z otoczenia oraz z własnego organizmu. Mówiąc w skrócie, integracja sensoryczna pozwala segregować, porządkować i składać razem pojedyncze bodźce w pełne funkcje mózgu. Gdy funkcje te są zrównoważone, motoryka ciała łatwo dostosowuje się do otoczenia, umysł łatwo przyswaja informacje, a „dobre” zachowanie pojawia się w sposób naturalny. Integracja sensoryczna wpływa także na rozwój dziecka, zdolność do nauki i samoocenę."

Kiedy tak na warsztacie rozmawialiśmy o różnych zaburzeniach to zgodnie z mężem stwierdziliśmy, że niektóre z zaburzeń towarzyszą nam w dorosłym życiu, np. nadwrażliwość na głośne dźwięki. Wiele tego typu zaburzeń można wyeliminować w wieku dziecięcym, ale wymaga to czasu i nakładu pracy. Czasem może to przerażać, jeśli zaburzenia są silne, albo jak jest ich bardzo dużo.

Nastała teraz moda na różnego typu terapie integracji sensorycznej. Jest to fajne przedsięwzięcie, ale czasami niepotrzebne. W dużej mierze tego typu terapie można wykonywać z dzieckiem samodzielnie w domu.
Skąd tyle zaburzeń? Trochę wynika to z trybu życia ciężarnej, samego porodu, ale też ogólnie z procesu wychowawczego. Sami nieraz szkodzimy dzieciom - podajemy do jedzenia gotowe papki, zamiast zachęcać do nauki gryzienia i samodzielnego operowania sztućcami; dzieciaki spędzają czas w "bezpiecznych" warunkach, gdzie jest mniejsza szansa na guza lub siniaka, przez co mają za mało doświadczeń i ich mózg nie jest pobudzany do wypracowywania reakcji obronnych...

Kochajmy mądrze - nie chuchajmy na dzieci, bo one się muszą nauczyć żyć w świecie pełnym różnych bodźców...


PŁODOWY ZESPÓŁ ALKOHOLOWY (FAS)
cytat:
"Alkoholowy zespół płodowy (ang. fetal alcohol syndrome, FAS) – zespół chorobowy, który jest skutkiem działania alkoholu na płód w okresie prenatalnym. Alkoholowy zespół płodowy jest chorobą nieuleczalną, której można uniknąć zachowując abstynencję w czasie trwania ciąży. Do dziś nie określono dawki alkoholu, która byłaby bezpieczna dla płodu. Każda ilość niesie ryzyko wystąpienia zaburzeń w rozwoju dziecka.

Pełnoobjawowy FAS stanowi zaledwie 10% wszystkich zaburzeń rozwojowych związanych z ekspozycją płodu na działanie etanolu, noszących nazwę Spektrum Alkoholowych Uszkodzeń Płodu (FASD), spotykany również pod nazwą Poalkoholowe Uszkodzenie Płodu."

Zajęcia były prowadzone przez panią, która jest sama mamą adopcyjną dziewczynki z pełnoobjawowym FAS. Opowiadała nam o tym jak przebiegał rozwój, jakie postępy zrobiła mała od czasu gdy się u nich pojawiła.

Powiem tak - nie zdecydowałabym się na adopcję dziecka z pełnoobjawowym FAS. Temat jest bardzo trudny, wymaga rozległej wiedzy i pracy. A tak naprawdę masz do czynienia z dzieckiem niepełnosprawnym, które w przyszłości prawdopodobnie też będzie wymagać specjalistycznej opieki i nigdy nie będzie do końca samodzielne. Tym bardziej podziwiam tych, którzy świadomie się na takie dzieci decydują.
My wiemy, że to ponad nasze siły.

 
 
Bardzo fajny filmik znalazłam kiedyś na YouTube. Polecam serdecznie!