poniedziałek, 27 lutego 2017

MAMY KWALIFIKACJĘ

I co tu dużo gadać. Ryczę ze szczęścia!!!


.......
Pierwszy telefon był około godz. 11:00. Zadzwoniła Pani z Ośrodka z pytaniem, czy oddaliśmy list do dziecka - bo nie może znaleźć. A właśnie szykuje naszą teczkę na posiedzenie komisji kwalifikacyjnej. Wyjaśniliśmy co i jak i od tej chwili siedzielismy jak na szpilkach.
Około 15:00 zadzwoniłam do Ośrodka bo już się nie mogłam doczekać decyzji - ale uświadomiono mnie wtedy, że posiedzenie komisji skończy się dopiero o 18:00.

Miałam akurat nocną zmianę, więc byłam już w pociągu w drodze do pracy - i wtedy zadzwonił telefon. Była godz. 17:55 więc chyba dzwonili do nas jako pierwszych. Telefonu nie zdążyłam odebrać, jak to zwykle w pociągu. Więc szybko oddzwoniłam.

Informacje przekazana została mniej więcej w słowach : Szanowna Pani informujemy że zebrała się dzisiaj komisja.... otrzymali Państwo kwalifikację... od tej pory bardzo prosimy aby nas Państwo informowali, jeśli cokolwiek się zmieni w Państwa życiu... Miłego dnia życzymy...

wtorek, 21 lutego 2017

PSYCHOLOG - SPOTKANIE INDYWIDUALNE (podsumowanie)

Stres mnie zeżarł wiec pewnie bełkotałam.
Spotkanie indywidualne z psychologiem to takie podsumowanie naszej dotychczasowej drogi do rodzicielstwa. Spotkanie jeden na jeden, bez postronnych, bez współmałżonka (on idzie na drugi ogień). Moje spotkanie trwało ciut ponad 3 godziny, ale podobno zwykle wychodzi krócej - no ale ja gaduła jestem.

Tematy rozmów zbliżone do tych z wizyty domowej - no może trochę wnikliwiej potraktowane. Dodatkowo opisywałam moje wrażenia odnośnie warsztatów  - co sie podobało a co mniej, co bym chciała zmienić w formie warsztatów... Ponownie pojawiło się pytanie o mój stosunek do in vitro.
Odnośnie relacji międzyludzkich pojawiły się pytania o rodzinę, przyjaciół Ale i o poprzednie związki z facetami (więc się wyjaśniło czemu ma przy tym nie być współmałżonka).

Ogólnie wrażenia pozytywne - choć było trudno pokonać stres...
Podsumowalismy też nasze ostateczne kryteria wobec planowanego dziecka - jakie dziecko chcemy a jakie nie.



***
Na 27 lutego zaplanowano spotkanie komisji kwalifikacyjnej i wtedy zostanie podjęta decyzja czy dac nam kwalifikację. To będzie równo 10 miesięcy od naszego pierwszego spotkania w tym ośrodku.  :-)

To pozostaje nam czekać...


wtorek, 14 lutego 2017

PIELĘGNACJA I ROZWÓJ PSYCHOMOTORYCZNY NIEMOWLĄT ORAZ METODY STYMULOWANIA TEGO ROZWOJU - warsztat

Ostatnie nasze zajęcia (ci,  którzy starają się o adopcję starszych dzieci mają trochę więcej warsztatów - temat choroby sierocej, traumy oraz relacji między rodzeństwem).

Warsztat był podzielony na dwie części.
W pierwszej części rozmawialiśmy o samym rozwoju maluszka, o kamieniach milowych w rozwoju, o tym co hamuje a co pobudza dziecko itp.
Wszelkim chodzikom, automatycznym huśtawkom i leżaczkom mówimy NIE! Takie konstrukcje zaburzaja zdolność naszego dziecka do orientacji w terenie.
Pojawił się też temat BLW - nauki samodzielnego jedzenia, poznawania posiłków wszystkimi zmysłami. Tutaj wszyscy zgodnie są na TAK, choć wymaga to naszej cierpliwości i akceptacji bałaganu wokół nas. No nic - nasz pies raczej będzie zadowolony z takiego bałaganu i chętnie pomoże w sprzątaniu...

.................................

Druga część szkolenia to dopiero była frajda! Uczyliśmy się chustowania - czyli noszenia dzieci w chuscie. Do tego nie trzeba mnie przekonywać, zawsze chciałam tego spróbować.
ZASADY są takie:
- małe dziecko motamy twarzą do nas. Dopiero jak będzie większe to możemy zamotac młodego twarzą do świata.
- Nie zapominajmy o naturalnej pozycji dziecka dla danego etapu rozwoju. Prostowanie kręgosłupa następuje dopiero w wieku 7-9 miesięcy. Wcześniej dziecko przyjmuje naturalnie kształt fasolki i tak też mamy dziecko nosić - rączki i nóżki podkulone.

Rynek chust jest bardzo rozbudowany.
- chusty tkane - najlepsze ale i wymagające od nas większej wprawy w motaniu
- chusty kółkowe - wygodne rozwiązanie chusty tkanek, stosujemy inne wiązania
- chusty elastyczne - raczej nie polecane, nadają się tylko dla malutkich dzieci

Długość chusty dopasowujemy do naszych gabarytów. Standardowo jest to 4,6 m. Po ćwiczeniach wiemy, ze przy moim wzroście 1,70 m taka chusta by wystarczyła - ale już mój mąż mając 1,82 m wzrostu musi mieć chustę dłuższą na 5,2 m.

Ceny chust są bardzo różne - najtańsze chusty tkane to wydatek około 100 zl. Im bardziej wymyślne wzory lub rodzaje splotów tym drożej. Miałam nawet w ręku chustę za 1000 zlotych - wzór owszem piękny, ale w praktyce mota się tak samo. Więc kolory i wzory to już kwestia gustu.

Drobna fotorelacja:





poniedziałek, 13 lutego 2017

z lektur - Wychowanie zranionego dziecka

Gregory C. Keck
Regina M. Kupecky
"Wychowanie zranionego dziecka"

Książka ciekawa i dość trudna - bo mówi o czymś przykrym dla rodziców adopcyjnych, czyli o zaburzeniach więzi. Myślę, że powinna być to lektura obowiązkowa dla tych, którzy rozważają adopcję dziecka starszego niż rok. Choć pozostali przyszli rodzice też zdobędą tu ważną wiedzę.

Książka jest osadzona w realiach amerykańskich, jednak temat zaburzeń więzi nie ogranicza się tylko do USA. 


Przedstawione w książce są zarówno zachowania dzieci/młodzieży świadczące o problemach, jak i różne sposoby, techniki postępowania w celu uleczenia zranionego dziecka.





Książka ta była specjalnie polecana na naszych warsztatach - ja również uważam że jest to wartościowa lektura.

sobota, 4 lutego 2017

KSZTAŁTOWANIE POSTAW RELIGIJNYCH - WYCHOWANIE W RODZINIE CHRZEŚCIJAŃSKIEJ - warsztat

Przedostatnie zajęcia.

Zajęcia prowadzone przez panią dyrektor Ośrodka - kurczę ale fajna z niej babka! Aż szkoda, że to nie ona jest przewodniczącą komisji kwalifikacyjnej. Ciepła, pełna humoru, a jednocześnie bardzo konkretna osoba. Zachęcam do kontaktu z tą panią - jeśli ma ktoś jakieś pytania czy coś...

Wracając do tematu zajęć - czytaliśmy fragmenty Katechizmu odnoszące się do rodziny i wychowania i potem tłumaczyliśmy "na nasze". Wstyd się przyznać ale większość tych fragmentów słyszałam pierwszy raz w życiu... Taki ze mnie katolik...
No i okazało się że nie było tam mowy o Bogu, kościółku, ani o pielgrzymkach na klęczkach przez pół świata. Katechizm podchodzi do spraw rodziny przede wszystkim pod kątem psychologicznym. Mamy po prostu uznawać, że dziecko nie jest naszą własnością, że mamy do czynienia z człowiekiem, który prędzej czy później pójdzie w świat i to jak się będzie zachowywać zależy od tego jak go wychowamy... Logiczne w sumie.

Co do samej religijności to ma się ona przejawiać w naszym codziennym życiu w trzech wymiarach:
M - mistyka - czyli bezpośredni kontakt z Bogiem, docieranie do własnego sumienia itp.
L - liturgia - czyli uczestnictwo we wszelkich obrzędach religijnych
E - etyka - czyli nasze codziennie zachowania, postawy wobec innych ludzi.

Do zapamiętania - nasze dzieci uczą się przede wszystkim przez naśladownictwo. Więc jeśli chcemy je czegoś nauczyć, to w pierwszej kolejności sami się tak zachowujmy. Chodźmy do Kościoła, celebrujmy Święta, wybaczajmy sobie na co dzień i traktujmy się z szacunkiem.
..............................................................................................................

CHRZEST - dzieci przekazywane do adopcji rzadko kiedy są ochrzczone. Ale jeśli jednak nasz dzieciaczek jest już ochrzczony to nie możemy go ochrzcić ponownie. Lipa.
Stanowi to pewną trudność też w życiu przyszłym dziecka. Bo przy okazji sakramentów jest tak, że potrzebujemy nieraz metryczkę chrztu do dokumentacji - i wtedy trzeba jeździć do tej parafii, w której ochrzczono nasze dziecko. Kłopotliwa sprawa niestety, zwłaszcza jeśli to będzie na drugim końcu Polski.

...............................................................................................................

* CIEKAWOSTKA - wiecie skąd w naszej religii jest zwyczaj składania rąk do modlitwy? Okazało się, że w naszej grupie nikt nie wiedział...
Zwyczaj ten wywodzi się z czasów średniowiecznych, z feudalizmu. Jak mieliśmy wasala i suwerena to przysięga była składana w takiej pozycji (dłonie wasala złożone, na wierzch dłonie suwerena):
I do tej pory my jako katolicy w taki sposób symbolicznie pokazujemy, że jesteśmy poddanymi Bogu...

...............................................................................................................

Przy okazji zajęć wypłynął temat kwalifikacji - no bo w końcu kto jak kto, ale pani dyrektor wie najlepiej.
Może się zdarzyć, że ktoś nie dostanie kwalifikacji (no bywa niestety). Wtedy taka para dostaje taką informację, wraz z uzasadnieniem na piśmie. I to nie jest tak, że czapa, koniec i zapomnijmy o adopcji. Nie! W uzasadnieniu będzie napisane co się nie spodobało - więc dostaniemy jakby wytyczne, co możemy poprawić. Czasem chodzi o niestabilną sytuację zawodową, czasem chodzi o jakiś problem psychologiczny (i trzeba nad sobą popracować). Kiedy już uznamy, że poprawiliśmy się na tyle, żeby móc przejść ponownie komisję to kontaktujemy się i oni wtedy sprawdzają czy faktycznie jest lepiej.

Na pewno nie wolno nam rezygnować! Swoją postawą pokażmy, że nam zależy! Na pewno będzie to uwzględnione!

środa, 1 lutego 2017

Przeszłość dziecka...

Dzieci, które do nas trafiają nie są czystą kartą. Te dzieci mają już swoją historię, a my jako rodzice adopcyjni możemy jedynie pomóc im zmierzyć się z tą historią, z przykrymi doświadczeniami...

Ostatnio rozmawiałam z teściami i zauważyłam, że do nich ten fakt nie dociera. No bo co ja znowu wymyśliłam - jak to żłobek może być zły? Taki maluch niespełna roczny to i tak nic nie rozumie... Jakie traumy? Przecież ten dzieciak i tak nie wie, co się dzieje...

Oj nie będzie z nimi łatwo.

A tymczasem zachęcam do zapoznania się z krótkimi filmami poniżej. Tu akurat mamy przykład  starszej dziewczynki, ale w pewnym stopniu myślę, że podobne uczucia dotyczą każdego dziecka adoptowanego.