Pokazywanie postów oznaczonych etykietą testy psychologiczne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą testy psychologiczne. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 21 lutego 2017

PSYCHOLOG - SPOTKANIE INDYWIDUALNE (podsumowanie)

Stres mnie zeżarł wiec pewnie bełkotałam.
Spotkanie indywidualne z psychologiem to takie podsumowanie naszej dotychczasowej drogi do rodzicielstwa. Spotkanie jeden na jeden, bez postronnych, bez współmałżonka (on idzie na drugi ogień). Moje spotkanie trwało ciut ponad 3 godziny, ale podobno zwykle wychodzi krócej - no ale ja gaduła jestem.

Tematy rozmów zbliżone do tych z wizyty domowej - no może trochę wnikliwiej potraktowane. Dodatkowo opisywałam moje wrażenia odnośnie warsztatów  - co sie podobało a co mniej, co bym chciała zmienić w formie warsztatów... Ponownie pojawiło się pytanie o mój stosunek do in vitro.
Odnośnie relacji międzyludzkich pojawiły się pytania o rodzinę, przyjaciół Ale i o poprzednie związki z facetami (więc się wyjaśniło czemu ma przy tym nie być współmałżonka).

Ogólnie wrażenia pozytywne - choć było trudno pokonać stres...
Podsumowalismy też nasze ostateczne kryteria wobec planowanego dziecka - jakie dziecko chcemy a jakie nie.



***
Na 27 lutego zaplanowano spotkanie komisji kwalifikacyjnej i wtedy zostanie podjęta decyzja czy dac nam kwalifikację. To będzie równo 10 miesięcy od naszego pierwszego spotkania w tym ośrodku.  :-)

To pozostaje nam czekać...


wtorek, 4 października 2016

OD BEZDZIETNOŚCI DO RODZICIELSTWA - warsztaty

Trzecie zajęcia. Dla mnie trudne. Każdy z nas opowiadał, dosyć szczegółowo o swojej walce o dziecko. Tylko my otwarcie mówiliśmy o in vitro (wystąpiliśmy jako ostatni) i przez chwilę myślałam, że jako jedyni z grupy skorzystaliśmy z tej metody. Później, już na korytarzu się okazało, że inna para też ma to za sobą. Być może był ktoś jeszcze, tylko się nie ujawnił - nie wiem. 

Nie wiem czy to dobrze, że tak otwarcie o tym mówimy. Może lepiej by było mniej wnikliwie opowiadać swoją historię.

Wiem, że było mi trudno mówić. Głos mi drżał, oczy się zaszkliły - zwłaszcza gdy wspomniałam o naszej stracie ciąży. Czy to oznacza, że jeszcze nie przebolałam straty? Że tego "nie przepracowaliśmy"?

Nasze wystąpienia były też opatrzone własnoręcznymi rysunkami. Ciekawie to wyglądało. Na mojej prezentacji in vitro przedstawiłam jako czołg. Mój mąż przedstawił to jako drabinę opartą o mur. Psychoanalityk by się tu przydał...




piątek, 24 czerwca 2016

Testy psychologiczne

Kolejny etap za nami, więc na świeżo opowiadam jak było.

Umówiliśmy się do Ośrodka na 10:00 (akurat ten termin nam pasował z uwagi na pracę zmianową, nie wiem czy robią testy popołudniami). Oprócz nas była jeszcze jedna para w sali. Mieliśmy usiąść jak najdalej od siebie, bo każdy odpowiada indywidualnie i mieliśmy się nie sugerować odpowiedziami współmałżonka.

Sam test to lista około 500 stwierdzeń. Do każdego stwierdzenia należało się odnieść, odpowiadając ZGADZAM SIĘ albo NIE ZGADZAM SIĘ. Stwierdzenia te dotyczyły bardzo różnych zachowań i upodobań. Były prostsze stwierdzenia typu "Lubię słodycze", ale i trudniejsze typu "Uważam, że mój charakter pomaga mi w pracy". Oczywiście pojawiło się mnóstwo pytań tendencyjnych, związanych z alkoholem, hazardem oraz lękami. Nie było tak źle, jak się obawiałam.

Po części pisemnej było spotkanie z psychologiem. Przebiegło ono w bardzo przyjemnej atmosferze i nawet nie wiem kiedy zleciały 2 godziny. Ponownie rozmawialiśmy o naszych rodzinach i pracy, oraz oczywiście o przyszłości, o tym jakie dziecko byśmy przyjęli lub nie. Pani sobie robiła notatki, dopytywała jak były jakieś niejasności.

Teraz CZEKANIE,
bo pracownicy z Ośrodka muszą przeanalizować naszą teczkę i ocenić czy przechodzimy dalej. Jeśli będą jeszcze jakieś niejasności to czeka nas kolejne spotkanie z psychologiem, żeby wyjaśnić to i owo. Ale jeśli będzie wszystko ok, to w ciągu 2 tygodni dostaniemy odpowiedź, czy mamy kwalifikację na warsztaty...



...................

Kilka spostrzeżeń na koniec wpisu:

Kiedy w trakcie rozmowy o przyszłości wspomniałam, o tym, że prawdopodobnie procedury się przeciągną i że dziecko pojawi się u nas dopiero za dwa lata, to pani psycholog stwierdziła, że niekoniecznie, że często trwa to dużo krócej. :-)

Więc cierpliwość, cierpliwość, cierpliwość...