środa, 5 kwietnia 2017

DYLEMATY ZAWODOWE

Niedawno mieliśmy małe zamieszanie w związku z pracą męża. Został bowiem zwolniony ot tak z dnia na dzień. Na szczęście negocjacje z szefem przyniosły pozytywny efekt - mianowicie wypowiedzenie zostało anulowane, a męża przeniesiono do innego działu. Warunki nieznacznie się pogorszyły ale to i tak lepsze niż zielona trawka...

Wydawało się, że zawodowa rewolucja dobiegła końca...

Wczoraj zadzwonił do mnie telefon. Jakiś czas temu kiedy miałam bardzo napiętą sytuację w pracy rozsyłałam cv naokoło. No i wczoraj, po 4 miesiacach zadzwonili do mnie z jednego miejsca, że właśnie zwolnił się etat i zapraszają mnie na rozmowę.
Jutro idę i zobaczymy...


Pod względem finansowym potencjalna nowa praca nie jest korzystna, ale logistycznie to luksus. Miałabym do pracy spacerkiem 5-10 minut. Jeśli udałoby mi się tam zostać też po macierzyńskim to by była rewelacja przy dziecku. Tylko zdaje się jest u nich najpierw okres próbny co jest dla mnie w tej chwili dosyć kłopotliwe - no bo co ja zrobię jeśli nasza dzidzia by się akurat odnalazła w czasie mojego okresu próbnego? Wolałabym jakoś dociągnąć do przedłużenia umowy i dopiero potem iść na macierzyński... Sama nie wiem.

.................
WNIOSKI PO ROZMOWIE W SPRAWIE PRACY
Nowa praca miałaby być w przedszkolu blisko mojego domu. Lokalizacja super, przyszłościowo jest to miejsce gdzie planuję wysłać nasze dziecię. Oprócz standardowych zajęć przedszkolnych, mamy tu też logopedę, zajęcia integracji sensorycznej, angielski, judo. Czyli oferta bardzo bogata, dla każdego według upodobań i potrzeb. Wśród wychowanków jest kilkoro dzieci z problemami zdrowotnymi typu: zespół Downa, zespół Aspergera, autyzm. 
Grupy dzieciaków po około 25 sztuk, na dwoje nauczycieli (prowadzący + pomocniczy). Ja miałabym być ewentualnie takim nauczycielem pomocniczym w grupie 4-latkow.
Dlaczego tylko pomocniczy, a nie prowadzący? Ano dlatego, że nie mam uprawnień. Z zawodu wyuczonego jestem nauczycielem w gimnazjum/liceum. Ale pogadałam sobie z panią dyrektor no i zaszczepiła mi taką myśl  - mogę przecież sobie zrobić studia podyplomowe pedagogiczne, co trwa około roku (są i takie dłuższe ale jej pracownica któraś robiła roczne, czyli się da). Część zajęć odbywa się e-learningowo.

A ja to taka w gorącej wodzie kąpana więc jest to całkiem fajny pomysł na dodatkowe zajęcia podczas urlopu macierzyńskiego... Przykładowy plan: kończy mi się macierzyński i szukam pracy w okolicy po przedszkolach (a jest ich sporo)...

I dodatkowa informacja - od września to przedszkole stanie się przedszkolem publicznym - więc jako przyszła matka jestem zadowolona, bo koszty będą dużo niższe niż obecnie. Tylko trzeba się załapać. :-)

Postanowiłam póki co nie zmieniać jednak pracy. Ale pomysł na przyszłość już mam. Ciekawe jak pójdzie z realizacją...