piątek, 24 czerwca 2016

Testy psychologiczne

Kolejny etap za nami, więc na świeżo opowiadam jak było.

Umówiliśmy się do Ośrodka na 10:00 (akurat ten termin nam pasował z uwagi na pracę zmianową, nie wiem czy robią testy popołudniami). Oprócz nas była jeszcze jedna para w sali. Mieliśmy usiąść jak najdalej od siebie, bo każdy odpowiada indywidualnie i mieliśmy się nie sugerować odpowiedziami współmałżonka.

Sam test to lista około 500 stwierdzeń. Do każdego stwierdzenia należało się odnieść, odpowiadając ZGADZAM SIĘ albo NIE ZGADZAM SIĘ. Stwierdzenia te dotyczyły bardzo różnych zachowań i upodobań. Były prostsze stwierdzenia typu "Lubię słodycze", ale i trudniejsze typu "Uważam, że mój charakter pomaga mi w pracy". Oczywiście pojawiło się mnóstwo pytań tendencyjnych, związanych z alkoholem, hazardem oraz lękami. Nie było tak źle, jak się obawiałam.

Po części pisemnej było spotkanie z psychologiem. Przebiegło ono w bardzo przyjemnej atmosferze i nawet nie wiem kiedy zleciały 2 godziny. Ponownie rozmawialiśmy o naszych rodzinach i pracy, oraz oczywiście o przyszłości, o tym jakie dziecko byśmy przyjęli lub nie. Pani sobie robiła notatki, dopytywała jak były jakieś niejasności.

Teraz CZEKANIE,
bo pracownicy z Ośrodka muszą przeanalizować naszą teczkę i ocenić czy przechodzimy dalej. Jeśli będą jeszcze jakieś niejasności to czeka nas kolejne spotkanie z psychologiem, żeby wyjaśnić to i owo. Ale jeśli będzie wszystko ok, to w ciągu 2 tygodni dostaniemy odpowiedź, czy mamy kwalifikację na warsztaty...



...................

Kilka spostrzeżeń na koniec wpisu:

Kiedy w trakcie rozmowy o przyszłości wspomniałam, o tym, że prawdopodobnie procedury się przeciągną i że dziecko pojawi się u nas dopiero za dwa lata, to pani psycholog stwierdziła, że niekoniecznie, że często trwa to dużo krócej. :-)

Więc cierpliwość, cierpliwość, cierpliwość...

czwartek, 2 czerwca 2016

Wizyta domowa

Mniej więcej miesiąc temu złożyliśmy większość dokumentów i od tamtej pory czekaliśmy na spotkanie kogoś z OA w naszym domu. Wreszcie zadzwonił telefon i umówiliśmy się na dzisiaj.
Akurat poranek mieliśmy wolny (obydwoje pracujemy w systemie zmianowym i tak nam się grafiki ułożyły, że byliśmy dziś dyspozycyjni w godz. 7-14).

Wizyta umówiona była na 9:30. Dom wysprzątany na błysk, kawka, herbatka, ciasteczka.

Pani przyjechała pociągiem - mąż musiał po nią wyjechać na stację.
Spotkanie miało trwać około 2 godzin, ale jakoś tak się zagadaliśmy i zeszło się prawie 4 godziny. :-) Większość czasu spędziliśmy w salonie przy stole, pani robiła bardzo dużo notatek. Zostaliśmy szczegółowo wypytani o nasze rodziny  (w moim przypadku zabrakło trochę miejsca, bo pochodzę z rodziny "patchworkowej" i nas jest trochę więcej niż standardowo), kto się czym zajmuje, ile kto ma dzieci, jakie są relacje itp. Poza tym oczywiście były pytania o nasze wykształcenie i karierę.
Opowiadaliśmy o naszym dzieciństwie, o charakterach, o tym jak się poznaliśmy, o systemie wartości...

Rozmawialiśmy też o przyszłości, jakie są nasze oczekiwania odnośnie dziecka, jak sobie wyobrażamy organizację czasu i pracy. Pani zerknęła na pokój, który docelowo ma być dziecięcym.

Raczej mam pozytywne odczucia po tym spotkaniu. Fakt, że dość szczegółowo nas wypytywała i to trochę krępowało. Ale liczymy się z tym, że po prostu chce nas lepiej poznać i musimy opowiadać jak najwięcej.

Biorąc pod uwagę fakt, że jest to Ośrodek Katolicki to oczywiście nie zabrakło pytań o nasze chodzenie do Kościoła. No i oczywiście to, że podchodziliśmy do in vitro zostało też odnotowane i to jak o tym mówimy... Ten temat uznałam, za najtrudniejszy na tym spotkaniu.

Jak wypadliśmy? Nie mam pojęcia. Wyjdzie w praniu...

.....

Plan działania:
- donieść brakujące dokumenty (zaświadczenie o zarobkach można też przynieść, mimo okresu próbnego w pracy, najważniejsza jest w tej chwili wysokość wynagrodzenia)
- zapytać proboszcza o opinię -bo jakoś przez miesiąc się nie odezwał i nie wiem co o tym myśleć

- telefon mieć w pogotowiu, bo niedługo czekają nas testy psychologiczne (podobno też około 4 godzin to trwa)

Jak wszystko pójdzie dobrze to będziemy już tylko czekać na zebranie się grupy i wystartujemy z warsztatami. Może nawet już w wakacje.
Warsztaty będą się odbywać 2 razy w miesiącu, nie w weekendy ale w tygodniu, po około 2 godziny na każde spotkanie.

I na razie tyle.
Opinii z miejsca pracy nie musimy przynosić, bo jesteśmy świeżymi pracownikami i nie jest to wymóg bezwzględny.

 
 
Aha i jedno mi się bardzo spodobało - od momentu poznania dziecka, do momentu zabrania go do domu upływa  średnio 3-4 dni, czyli bardzo szybko.