Dziś lepiej.
Głowa napiernicza mnie mniej. Syn też o kilka decybeli cichszy. Czy nie mogłoby być tak wczoraj?!
Ale najwyraźniej syn nie przepada za zlotami rodzinnymi. Jak tylko zaczął się nakręcać to zwinęliśmy się do domu. A na znajomym gruncie zamienił się w aniołka.
Jeszcze tylko przetrwać jutro...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz