Czas na podsumowanie.
- wrzesień upływa nam bardzo pracowicie. Dużo pracujemy, mało się widzimy, dom to głównie noclegownia nasza... Czyli praca, praca, praca...
- mężowi przedłużono umowę na kolejny rok
- ostatnio dopada mnie chyba depresja jesienna - może to z nadmiaru pracy, może dlatego że mało się widujemy z mężem, a może nam dość czekania na telefon... Pewnie wszystkiego po trochu.
Jakoś miałam nadzieję że wrzesień to będzie ten miesiąc, w którym odnajdzie się nasze dziecko. A tu końcówka miesiąca i cisza w eterze.
Taki jakiś marudny czas nastał.
Kolejny miesiąc musi być lepszy.
Wiem, to czekanie potrafi człowieka naprawdę dobić...Ale nie znacie dnia ani godziny - i dzwoni telefon, a świat nabiera zupełnie innych barw i zawrotnego tempa. Życzę Ci, żeby i u Was już wkrótce to nastąpiło :) Czekam razem z Tobą :*
OdpowiedzUsuń