B: Muszę to napisać muszę!!! Dziękuję za Twój blog "dokąd tupta nocą jeż". W procedurze adopcyjnej byliśmy od marca 2018, dzieci dostaliśmy po 43 miesiącach, ale dzięki Twoim wpisom na blogu naprawdę czekało mi się o wiele łatwiej. Chciałam Ci to napisać, żebyś wiedziała, że Twój blog to nie tylko Twój pamiętnik, ale też pomoc dla nas w drodze po dzieci. Życzę Wam żeby wszystkie Wasze plany na życie się udały,, a zdrowie dopisywało całej rodzinie. Gorąco pozdrawiam
P: Bardzo dziękuję za takie słowa. Cieszę się, że kolejna para dzięki mojemu blogowi zbliżyła się do swojego szczęścia.
Koleżanka z pracy moja właśnie też zaczyna i dziś planowała sobie poczytać co nieco. Ale ona nie chce do katolickiego ośrodka.
B: To akurat nie ma reguły, my byliśmy w chrześcijańskim i nam go zamknęli, pojechaliśmy z papierami do [innego] i w ten sam dzień mieliśmy propozycję.
P: Co historia to inaczej.
B: Dokładnie, każdy ma swoją i wszystkie są wyjątkowe.
P: U nas po telefonie był ekspres. Środa - telefon, czwartek - poznanie dziecka, piątek - zabranie go do domu.
Wiem, że są tacy, u których ten ekspres liczy się w godzinach, a nie w dniach.
B: No u nas w sumie to wyszły 24h. O 10:00 mieliśmy spotkanie, o 12:00 telefon - zawracaliśmy do ośrodka, a kolejnego dnia o 12:00 odbieraliśmy dziecko ze szpitala.
P: O proszę.
B: Tyle lat czekaliśmy, a i tak adopcja człowieka zaskoczy.
P: Bo to jest właśnie cud adopcji. Dzieją się rzeczy niezwykłe.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz