Odliczam już dni do września.
Po pierwsze - wreszcie będę miała urlop! Po 2 miesiącach pracy na same doby (doba w pracy, doba w domu, oprócz sobót) jestem już naprawdę wyczerpana. Taki system pracy nam powstał z powodu sezonu urlopowego. Ciągle kogoś nie ma, a "obstawa" w grafiku musi być 100 %. Ech. Odbiję sobie we wrześniu - bo biorę 3,5 tygodnia urlopu i zamierzam się byczyć. O!
Po drugie - zaczynamy kurs 12 września, a to oznacza, że coś się będzie działo w temacie adopcji. Na razie od czasu do czasu sobie siadamy z mężem i sobie "gdybamy". No bo ciekawe jak to będzie, jak już taki mały berbeć pojawi się w naszym mieszkanku... Toż to rewolucja! I czy sobie poradzimy?...
Po trzecie - zostanę po raz trzeci mamą chrzestną. I po raz trzeci będzie to chłopaczek. Ciekawe czy nasze maleństwo okaże się również chłopaczkiem, czy może jednak będzie dziewuszka...
No dobra, a póki co muszę jeszcze przetrwać na dobach przez tydzień... Ale to już z górki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz