czwartek, 7 marca 2019

Piecza - 27. tydzień

Jakoś szybko zleciał ten tydzień. Może dlatego że ciągle ktoś nas odwiedzał - a to mama, a to sąsiadka, a to pani z OA...
Młody lada dzień kończy 8 miesięcy.

Synek nadal mocno absorbujacy, ale już daje mi chwilami odsapnąć. Nie wymaga już ciągle mojej obecności. Jak wyjdę do drugiego pokoju to co najwyżej kontrolnie coś tam krzyknie i po uzyskaniu odpowiedzi bawi się dalej.

Z zabaw polubił wreszcie grzechotki. Do potrząsania najczęściej używa prawej ręki.

Samodzielnie jest w stanie jeść herbatnika czy kromkę chleba, ale przy bananie lepiej mu podawać oddzielone cząstki, bo inaczej gryzie za duże kawałki i się krztusi.
Czasami chwyta łyżeczkę (wyrywa mi z ręki) i próbuje sam jeść. Bajzel nie z tej ziemi, ale dziecko zadowolone.

Ze względu na próby samodzielnego jedzenia przebieram synka praktycznie po każdym posiłku. Część bluzek już w ten sposob dokończył, bo plamy z marchewki nijak się nie spierają... Śliniaki się nie sprawdzają, bo plamy w magiczny sposób pojawiają się wszędzie. Nawet pod śliniakiem.

Z pozycji na brzuszku sprawnie obraca się na plecki albo próbuje podnosić pupkę. Nie przemieszcza się, nie pełza. Co najwyżej się turla.

W pozycji stojącej potrafi zrobić parę kroków do tyłu - coś podobnego do "moonwalk" Michaela Jacksona. :-)

Noce nadal nieprzespane. Syn zasypia około 20.30. Potem pobudka około północy na przytulenie i lulanie (nie zawsze). Potem pobudka w okolicach 2-3.00 na butlę (zawsze). Ostateczna pobudka około 6.30. Taki skowronek z niego.

Rozwój mowy - mówi słowa "am", "mniam" oraz nowe słowo "nie". Poza tym jest głużenie. Nie wypowiada jeszcze ciągów sylab.

Wyraźnie odróżnia nas od innych ludzi. Ostatnio była taka sytuacja: odwiedzila nas moja mama. Synek akurat spał. Kiedy się obudził moja mama podeszła do niego jako pierwsza. Syn się zaniepokoil, skrzywił i dopiero jak zobaczył mnie to się uśmiechnął.
Przy pani z OA zaczął wręcz popłakiwać.

A poza tym dowiedziałam się, że znów zostanę ciocią. W bliskiej rodzinie pojawi się w wakacje chłopczyk. :-) No to już wiem komu przekażę ubranka po synku (te, co przetrwają próby jedzenia).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz