czwartek, 14 marca 2019

Piecza - 28. tydzień (oby ostatni)

Za parę dni mam nadzieję zakończymy proces adopcyjny i wreszcie odbędzie się rozprawa. Ale to za parę dni.

Póki co zaliczyliśmy pierwsze chorowanko. Wcześniej pojawiały się katarki czy gorączki (raz przez to wylądowaliśmy w szpitalu z odwodnieniem). Tym razem mały złapał zapalenie oskrzeli.
Oczywiście mieliśmy akurat podejść do kolejnego szczepienia, ale jak zwykle młody nie do końca zdrowy. Ba. Nawet całkiem chory. Dźwięki jakie z siebie generował przypominały odgłosy Lorda Vadera.
Na szczęście obyło się bez antybiotyku. Jedynie inhalacje i syropki. Biedaczek nasz kochany...

O jakichś postępach w rozwoju trudno tym razem mówić, bo jednak choroba spowodowała, że synek większość czasu spał. Poprzestawiały mu się dzień z nocą. Dziś na przykład spędziliśmy upojne chwile bawiąc się w godzinach 00:30 do 2:30. No bo wyspał się w dzień.
Ech.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz