W poniedziałek byliśmy w sądzie po oryginał postanowienia o pieczy. Musieliśmy być obydwoje niestety bo każdy z nas musi odebrać swój papier osobiście.
Potem z tym zaświadczeniem pojechaliśmy do mojej pracy - zrobiłam ksero z odpowiednio zamazanymi danymi i dałam razem z moim wnioskiem o urlop macierzyński. Cały mój dział wyskoczył do nas do samochodu żeby choć na chwilę zobaczyć małego...
W poniedziałek też zadzwoniłam do okolicznej przychodni i zapisałam małego do pediatry na przyszły tydzień. Przed wizytą jeszcze trzeba się będzie zarejestrować- niestety na stare dane małego póki co.
Środa - wisiałam cały dzień na telefonie żeby poumawiac synka do różnych specjalistów. Stwierdzam kategorycznie, że NFZ to jakaś porażka. Skończyło się na tym, że na NFZ zapisałam tylko do jednego specjalisty bo miał jako taki termin. Dwóch zapisałam już prywatnie na przyszły tydzień. Pozostałych spróbuję ogarnąć jutro. W miarę możliwości będę też rezygnować z tych wizyt na NFZ które już są poumawiane wcześniej na rzecz prywatnych. Sorry ale za dużo informacji trzeba podawać, żeby dziecko legalnie zapisać. Jeszcze sobie życzą żeby pokazać pismo z sądu o pieczy. Ani mi się śni!
A sam maluszek jak to maluszek. Nie daje nam spać i jest mocno absorbujacy. Domaga się przytulania prawie non stop. On chyba też nie może się nami nacieszyć.
No teraz to jakaś porażka żeby sie dostać gdziekolwiek na NFZ nie po co do placi te składki jak wszędzie laske robią
OdpowiedzUsuń