wtorek, 4 października 2016

OD BEZDZIETNOŚCI DO RODZICIELSTWA - warsztaty

Trzecie zajęcia. Dla mnie trudne. Każdy z nas opowiadał, dosyć szczegółowo o swojej walce o dziecko. Tylko my otwarcie mówiliśmy o in vitro (wystąpiliśmy jako ostatni) i przez chwilę myślałam, że jako jedyni z grupy skorzystaliśmy z tej metody. Później, już na korytarzu się okazało, że inna para też ma to za sobą. Być może był ktoś jeszcze, tylko się nie ujawnił - nie wiem. 

Nie wiem czy to dobrze, że tak otwarcie o tym mówimy. Może lepiej by było mniej wnikliwie opowiadać swoją historię.

Wiem, że było mi trudno mówić. Głos mi drżał, oczy się zaszkliły - zwłaszcza gdy wspomniałam o naszej stracie ciąży. Czy to oznacza, że jeszcze nie przebolałam straty? Że tego "nie przepracowaliśmy"?

Nasze wystąpienia były też opatrzone własnoręcznymi rysunkami. Ciekawie to wyglądało. Na mojej prezentacji in vitro przedstawiłam jako czołg. Mój mąż przedstawił to jako drabinę opartą o mur. Psychoanalityk by się tu przydał...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz